środa, 13 października 2010

Samochód



No to jest coś co każdy facet musi mieć, posiadać, pieścić i kochać
póki nowe albo go nie wnerwi.
Nowe oczywiście nie oznacza w tym przypadku nowości fabrycznej.
Wystarczy aby było inne, dopiero co znalezione.
Wszyscy ziomale przyjdą zobaczyć, pomacać. Każdy, nawet ten, który nie
ma zielonego pojęcia o mechanice zajrzy pod maskę i z podziwem godnym
filozofa będzie cmokał na stertę kabli zastanawiając się w myślach - po jaką
cholerę są czerwone i co to jest ten dynks którego wszyscy dotykają.
Co jeden to mądrzejszy ale każdego interesuje jedno. Ile ma mocy.
To oczywiście tylko połowa problemu. Samochód ma być jak największy i
do tego jeszcze jak najszybszy bo bez tego nie ma lansu i szacunku na
osiedlu.
Tak było kiedyś ale ani się spostrzegłem i zramolałem do tego stopnia,
że ja w dalszym ciągu wybieram samochody pakowne z praktycznych
względów natomiast na ulicach zaczęły królować golfy.
Mniejsza już nawet o model bo nawet wolnossący 1.5 pędzony gnojowicą w
rękach 20-to letniego rutyniarza poruszającego się za złamanym fotelu
z zimnym łokciem na parapecie staje się rakietą nie do wyje.... właśnie ;)
Do tego obowiązkowym atrybutem jest czapka z daszkiem wygiętym w dziób
kaczora i początkująca blachara poprawiająca właśnie świeżo
przyklejonego do szyby pluszaka albo przeglądająca się w płycie CD pod
lusterkiem. Wszelkiego rodzaju naklejki typu PIONEER odeszły do lamusa. teraz rządzi YAKUZA i jarzeniówki pod podwoziem. jakby tego było mało to aby jarzeniówki lepiej odbijały światło od asfaltu obcina się sprężyny. To chyba jedyny powód bo innego merytorycznego uzasadnienia nie znalazłem.

Znamienne jest to, że każda marka czy też model ma swoich wielbicieli, których tak naprawdę można rozpoznać nawet w sklepie i przyporządkować do konkretnego samochodu i tak:

Młody szczyl w koszulce T-shirt i czapce z daszkiem - VW Golf I, II, III
Dziewczyna Bonda - VW Golf IV, czasem V
Kark z wyzywającymi dziarami to na bank Bejca trójka albo piątka.
Trochę zapasiony lowelas z biżuterią to już Bejca 7
Kolesie w granicach 30-tki z blezerkach potrząsający pękami kluczy dla dodania sobie animuszu bo cholera wie co zrobić z dłońmi ze skrępowania to klub AUDI.
Niemiecki emeryt to już na 100% mercedes.
Facet w dobrze skrojonym garniaku to Volvo.
Facet w podobnym garniaku ale z brzuchem to Nowa Bejca 7 albo jakaś S-klasa
Koleś z wąsem  to polonez jak nic za to w kapeluszu to na bank malacz.
Co bardziej kumaci wybierają Hondę.
Młodzi gniewni ale z charakternymi żonami jeżdżą vanami tęsknie oglądając się za Mustangami czy innymi camaro.
Samotni mają samochody ponad stan a związani mają samochody czyste.
Co jakiś czas do tej całej ekipy dotrze ktoś w wielkiej poranionej terenówie, którego ukochana z bezgranicznej miłości pozwala mu na szczenięce fanaberie i Ci chyba są najszczęśliwsi, chociaż?

Njszczęśliwsi  są chyba Ci, którym udało się kupić samochód potwierdzający, że ciągle jeszcze jesteśmy kilka lat za zachodem. Taki samochód przekraczając naszą zachodnią granicę utożsamia się z naszym krajem młodniejąc o te kilka lat właśnie a najbardziej widać to po zmniejszającym się o te lata przebiegu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz