piątek, 15 października 2010

Komunikatory

Net.
Błogosławieństwo samotnych, ostoja zatroskanych, encyklopedia frustratów i okno dla "przykutych"....
Jak żyliśmy bez netu?
Nie wierzę, że już zapomnieliśmy, że nie widzimy świata poza netem. Nawet ja siedząc teraz i pisząc te brednie wspominam piaskownicę i zabawy w bunkry przy użyciu najprostszych dostępnych środków. Spory kamień, jakiś chłopek i kilka patyków.
Zabawa była przednia a emocje? Podobne emocje towarzyszyły grze w 10 patyków. Czy już wybiec, kto dobiegnie. Nawet dziś serce bije radośniej.
Gdzie się podziała dzieciarnia. Gdzie młodociane pary siedzące na ławkach, murkach czy innych dziwnych wystających konstrukcjach. Każdy z nas nurkował w piwnicy w poszukiwaniu poimprezowych butelek żeby mieć na loda.
Ze składaków "Wigry" budowaliśmy rowery terenowe a teraz? tato kup mi SCOTA czy inną Univegę. Gdzie przedsiębiorczość? Pomysł? Gdzie życie?
Młodzież ma postawę roszczeniową. Nieliczni ruszą do Maca aby dorobić parę groszy.
Reszta woli zajarać na klatce, naciągnąć kaptur na głowę i zgnić.
Totalnie nieruchawe towarzystwo.
Modne stało się pałętanie po osiedlach z puszką piwa w dłoni. Sami twardziele, póki ojciec nie zobaczy.
Net sprzyja wszystkiemu. Kupić można wszystko, wszystko zobaczyć a komunikatory wyzują Cię z emocji bo wybaczają wszystko. Nie jest problemem zagadać kogoś kto kryje się pod numerem czy nickiem. Jeśli nie podejdzie cokolwiek, spadaj.... numerów jest jeszcze tyle....

Sztuka konwersacji umiera. Słowa stały się nieważne. Ważne są litery a gdzie jest głos, jego barwa, spojrzenia?....
Gdzie w tym wszystkim człowiek. Boimy się rozmawiać. Nawet tańczymy już osobno jednocześnie oglądając taniec towarzyski jako misterium. Dyskoteki pełne są napasionych karków i samotnych kobiet. One kuszą a oni się ślinią i co? Nic, bo nie ma komunikatora przez który możnaby się wydać kimś lepszym. Możnaby spróbowac podrywu bo nie widać kim jesteśmy a każdy siedząc przed monitorem karmi się własnymi wyobrażeniami. Możnaby zacytować zasłyszane poglądy i nikt się nie połapie, że łżemy jak pies.

Wszyscy jak jeden jesteśmy rozrywkowi. Każdy ma coś do napisania ale niewielu ma coś do powiedzenia. Zanikają kontakty przyjacielskie, umierają znajomości bo znamy się już tylko z NK czy FB. Każdy ma jakiś nr GG, każdy ma komórkę ale łatwiej napisać SMS'a niż zadzwonić.
Zaczęliśmy się bać samych siebie. Boimy się otworzyć usta.
Nawet ja przed chwilą napisałem do żony. Dlaczego?
Bo i mnie nie ominęła ta zaraza ale jestem jej świadom i zaatakuję cholerę swoją swiadomością przygotowując obiad.
Potem wspólnie go zjemy rozmawiając o pierdołach a jutro.....
Jutro znów napiszę do żony.....


CDN....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz