Wieki niczego nie napisałem, a że życie nieubłagalnie prze do przodu to i niesie ze sobą rozmaite wydarzenia i myśli. Przyszedł w moim życiu taki dzień, w którym nagle okazało się, że mieszkanie w kamienicy to jednak nie to, że małolaty za oknem wydzierają się niemiłosiernie i nawet nie to samo w sobie jest irytyjące co zachowanie ich rodziców. Uciszanie przez wydzieranie się jeszcze głośniej. Jakby dziecko przestraszone do granic możliwości przez wielkiego faceta mogło się w magiczny sposób uspokoić.
Z jednej strony powodują nami względy praktyczne, bo na starość usiądziemy wygodnie we własnym kącie patrząc na zielone, będzie się czym zająć, a i czynsz odpadnie, ale z drugiej strony dojdą jakieś drobne remonty, usterki, odśnieżanie, plewienie, koszenie, przesadzanie... cholera zatrzymam się bo zaczynam zmieniać powoli zdanie.
Mniejsza.
Zbudujemy, albo i nie, ale plan jest. Dlaczego? Bo się zwyczajnie napaliliśmy i można sobie wsadzić w kieszeń wszystkie opowieści o potrzebie posiadania domu. Dom się mieć po prostu chce albo nie i nie ma tu znaczenia czy nas na niego stać czy nie. Chciejstwo nie ma ceny.
Transama też bym chciał i co? No nie stać mnie zwyczajnie :)
Na dom cholera nawet bardziej, ale to się zrobiło chciejstwo do kwadratu z napaleniem się na ogródek w tle, a z napaleniem się nie walczy.
Już kiedyś miałem podejście do tematu.
Ileż to ja wykonałem projektów własnego domu, ile to stylów przeszło, a ile wersji. Pokoje dla dzieci, ale nie takie jak mój z lat młodzieńczych, takie po 20m2. No i pokój gościnny, bo czasem ktoś przenocuje.
I z jednej strony to dla nas przecież, ale cholera znajomi będa nań patrzyć, no nie może być zbyt mały, musi mieć wielki salon, wiadomo, imprezy. Kuchnia to w ogóle jak w telewizji. Blatu ogrom i bufet.
Wiadomix.
Łazienka z ośmioosobową kabiną prysznicową i deszczownicą wielkości małego fiata, no i strefy, prywatna, ogólna i patio, taaaak patio. Taras i gabinet. No, a gdy kumple wpadną to przecież taki pokój z tv, bo choć piłki kopanej nie oglądam to co tam. Będzie.
Rysujemy i za cholerę nie umiemy znaleźć tak ogromnej działki, a same fundamenty wyszły tyle co ta działka i zaczynają się cięcia.
Całe szczęście, że człowieka nie stać na takie fanaberie, bo strzeliłby sobie w kolano i na starość użerał z metrażem.
Dziś, wyszło mi 80m2. Nieduży dom już słyszałem, za mały, będziecie żałowali, ale ileż my we dwoje zajmujemy miejsca? Razem z telewizorem będzie tego z 5m2, matko jedyna na co mi ta reszta? :) Salon nieduży, bo na imprezy w dużym gronie nie da się umówić. Telewizor robi za akwarium więc po prostu gdzieś tam jest. Pokój gościnny? Gościnnie będzie tam deska do prasowania jakieś biurko i to wszystko co gdzieś schować trzeba, aby nie wyskakiwało nagle pod nogi ;) Z wiekiem też człowiek ma już w nosie co ludzie powiedzą, dorasta się do zdrowego egoizmu, który sprawia, że to moje cztery litery są najważniejsze na ziemi. Dom ma przede wszystkim funkcję, a resztę mamy serdecznie gdzieś. Ot trzeba go dostosować do przepisów planu miejscowego i tyle.
Nie obyło się oczywiście bez kilku pomysłów zanim obraliśmy odpowiadający nam kierunek, ale poszło nad wyraz gładko.
Czy warto na stare lata? Tak sobie myślę, że to właśnie teraz dopiero warto. Dzieci wyjdą z domu, wymagania zmaleją, popyt już nie taki a i potrzeby ugruntowane.
Nie będzie zbędnej powierzchni, ani też ekscentrycznych materiałów na pokaz. Ot dom. Możliwie tani kąt do życia, który będzie naszą ostoją.
Jest plan, oby go zrealizować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz