Od dziecka czegoś szukamy. Mam wrażenie, że poszukiwanie to cel sam w sobie. Zaczyna się tak naprawdę od poszukiwania głosu matki. Popłakiwanie kojone jest niemal natychmiast bliskim, matczynym ciiiiiii...
Nie zaspokaja to jednak ludzkich potrzeb. Sam głos po chwili już nie daje ukojenia. Przebrzydła ludzka natura szuka bodźców. Dotyku, ciepła, obrazu...
Szukamy.
Zastanawiałem się kiedy po raz pierwszy szukałem czegoś świadomie i wydaje mi się, że to były prezenty świąteczne gdy przemycona przez starszą siostrę informacja, ze rodzice skumali się z Mikołajem dała nadzieję, że odnajdziemy je gdzieś pomiędzy regałami. Poszukiwania słodyczy to standard tak oklepany w naszych czasach, że trywialność procederu psuje sens przytaczania.
Słodyczy po prostu nie było więc gdy dorosłym będąc odnalazłem przypadkiem wedlowskie "beczułki" musiałem je mieć.
Smak okazał się być jednak zupełnie innym niż ten zapamiętany i na próżno szukałem w pamięci tamtych doznań.
Szukamy całe życie.
Można to ubrać w piękne słowa rozmaitych idei, a tak naprawdę za każdym razem chodzi o to samo.
Tańsze części do samochodu, lepszy hotel, fajniejsze wakacje, lepszy ciuch, ładniejsza dziewczyna, wyższy chłopak itd, itd.....
Po co?
Ile czasu człowiek traci na poszukiwania jednocześnie gubiąc?
Tracimy w tym wszystkim siebie.
Bo po co szukać lepszego młynka do kawy skoro pijemy ją raz na jakiś czas. Mój szwagier ma młynek ręczny. Kawę pijam rzadko, ale uwielbiam ten ceremoniał gdy cichy dźwięk mielonych ziaren zwiastuje nadchodzący zapach.
Latami szukałem rozwiązania na kawy niepijanie, a wystarczyło znaleźć proporcję ilości mleka i sprawa rozwiązała się natychmiast.
Znajdując kogoś bliskiego naszemu sercu często mówimy szukałem Cię całe życie. Czy aby na pewno? Smarkaczem będąc nawet nie wiedziałem, że wpadnie mi to do głowy, ale druga strona znalazłszy swój odpowiednik przyjmuje te słowa z wypiekami na policzkach bo przecież również szukała....
Na okrągło to samo. Słowo :)
Szukamy rozwiązań, powodów, pretekstów i emocji. Szukamy wciąż tego czego nie mamy, a jeśli to znajdziemy sami prowokujemy nowy cel. Cel być musi. Cel do uruchomienia poszukiwań.
Nie ważne czy chodzi o życie prywatne czy zawodowe, niezmiennym jest działanie.
Z wiekiem nabieramy pewnej ogłady w tych działaniach. Mniej w tym popytu na emocje, a więcej na święty spokój. "Zaokrąglamy" kryteria. Już nie są ostre, agresywne, już nie podszyte taką emocją. Stajemy się ostrożniejsi.
Z biegiem lat wiemy coraz bardziej czego szukamy i to począwszy od sprzętów codziennych poprzez garderobę, aż na uczuciach kończąc.
Kiedyś szukaliśmy własnej tożsamości w szybkich samochodach, dziś już w statecznym przemieszczaniu się z rodziną. Kiedyś ostentacyjne dziewczyny, dziś te posiadające dystans.
Szukamy własnego miejsca w świecie. Bycia dla samych siebie i ze sobą w zgodzie. Starzejemy się czasem, czasem dojrzewamy.
Zazdroszczę często spacerując z psem ludziom w podeszłym wieku.
My wciąż jeszcze w pewnym sensie młodzi mamy mało czasu. Szybkie rozmowy, szybkie kawki, szybkie wakacje. Wciąż szukamy lepszego jutra.
Uwielbiam patrzeć na stojących na chodniku starszych Panów, którzy nieśpiesznie rozmawiają o polityce. Pojawiają się pauzy, chwile ciszy i żaden nie sili się na to aby je zapełnić.
Oni już wszystko znaleźli. Patrzą teraz na młodego chłopaka grzebiącego pod otwartą maską swojego kilkuletniego samochodu i wspominają jak to kiedyś w pierwszej syrenie wymieniali świece.
W domu czeka okrzepła w latach miłość i choć warczą na siebie czasem nie wyobrażają sobie bycia osobno. Nie myślą o szukaniu kogoś innego.
Mają swoje przyzwyczajenia, swój rytm. Nie muszą już szukać.
Zazdroszczę im tego. Mogą tak stać z założonymi na zmęczonych lędźwiach dłońmi, bo jutro znów się spotkają idąc po świeże pieczywo.
Mam nadzieję, że kiedyś, za wiele, wiele mam nadzieję lat też tak będę stał, a w głowie będą same wspomnienia i ani jednego pytania "co dalej..."
Mam nadzieję, że tak jak oni znajdę wreszcie to czego tak naprawdę szukamy całe życie. Spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz